Ciężki weekend...
Komentarze: 4
To był cięzki weekend.... w piątek kac...... w sobote po treningu capo czułam się jakby mnie walec przejechał, brzuch mnie bolał i raz było mi zimno,a raz gorąco.... A słaba byłam jak nigdy...... nic się z tym zrobić nie dało.... dzisiaj już lepiej, ale rano tez nie czułam się najlepiej.... mama wpycha mi jedzenie na siłę, a mi na samą myśl niedobrze się robiło... feee... nie życzę tego nikomu..... na dodatek musiałam wyjść dzisiaj z domu, ale już po powrocie czuję się o wiele lepiej :D ..... kupiłam sobie MEGAfajne buty!!! takie żółto-zielone... normalnie wypaśne!!! :) OD razu mi się humor poprawił... a potem tatusiek próbował mnie nauczyć jeździć samochodzikiem!! :) Troche sie stresowałam, ale wynik jest niezły, bo nikogo nie przejechałam, ani nigdzie nie wjechałam... samochód, tata i ja jesteśmy cali :) więc teraz już tak bardzo nie stresuję się na myśl o pierwszych jazdach z instruktorem :) ... ruszać już umiem :P ... Jednak po powrocie do domu otrzymałam niemiłą wiadomość.... ciąża mojej przyszłej bratowej jest zagrożona i wylądowała w szpitalu!!! ;( ... oby wszystko skończyło się dobrze.... szczerze mówiąc to kiedy powiedziała mi, że jest w ciąży (14 lutego) to pierwsza myśl jaka przyszła mi do głowy to to czy ją utrzymie, bo jest dosyć chorowitą osobą..... ale trzeba być dobrej myśli.... wszystko będzie good...
Dodaj komentarz