Zamknięta...
Komentarze: 4
Ehhhh...... Czuję się fatalnie... Myślałam, że dzień po incydencie z mamą wszystko przejdzie i będzie OKI... tak jak zawsze... Jednak tak się nie stało... Wpłynęło to mnie... Może mi się wydaje i może to tylko stan przejściowy wywołany wyczerpaniem.... ale nie jestem tego taka pewna.... od piątku chodzę przygnębiona... nie mam najmniejszej ochoty rozmawiać z kimkolwiek.... a najmniej właśnie z mamą... wkurza mnie każde jej słowo... nawet zauważyłam, że kieruje mną chęć zemsty... której pewnie nie będę w stanie dokonać, ale więcej niż pewne jest to, że nie zapomnę... będę pamiętać piątkowy szok... Kiedy moje sprawy miały się lepiej znowu wszystko uległo drastycznej zmianie..."czytam" w ludzkich myślach, tzn. "wiem" co sobie o mnie myślą kiedy mnie widzą.. nawet jeśli widzą mnie pierwszy raz w swoim życiu.... Czuję się jakbym była w miejscu, w którym nie chce być... gdzieś gdzie jest mnóstwo ludzi... gdzie nie ma powietrza... czuję ogormny ciężar na duszy, umyśle i ciele.....nie mam sił by go unieść... zamknęłam się w sobie jeszcze bardziej... nie mam najmniejszej ochoty tego zmieniać... tym bardziej nie chce otwierać się przed mamą... wiem, że jak jej wypomnę to co mi zrobiła to albo nie zrozumie, albo mnie wyśmieje..... to jej normalne reakcje.... Czuję niesamowity ciężar w okolicach klatki piersiowej..... jakby powietrze było zbyt geste by móc nim oddychać.....jedyne na co mam ochotę to pozbyć się wszystkich ludzi dookoła mnie.... albo poprostu zniknąć... Nie umiem się otworzyć... uśmiechnąć... rozluźnić.... nie umiem zabrać się do roboty..... skupić.... Jedyne co bym w tej chwili chciała to móc klasnąć w dłonie i przenieść się do mojego osobistego raju gdzie nie ma ludzi.... gdzie mogę się położyć na powietrzu, w słoneczku i nie myśleć o niczym... poprostu się rozluźnić... ale nie mogę.... Jutro znowu szkoła... presja otoczenia....szara rzeczywistość, która coraz bardziej mnie przytłacza i dusi... Chce odlecieć do innego świata...
Dodaj komentarz