kwi 25 2004

Zamknięta...


Komentarze: 4

Ehhhh...... Czuję się fatalnie... Myślałam, że dzień po incydencie z mamą wszystko przejdzie i będzie OKI... tak jak zawsze... Jednak tak się nie stało... Wpłynęło to mnie... Może mi się wydaje i może to tylko stan przejściowy wywołany wyczerpaniem.... ale nie jestem tego taka pewna.... od piątku chodzę przygnębiona... nie mam najmniejszej ochoty rozmawiać z kimkolwiek.... a najmniej właśnie z mamą... wkurza mnie każde jej słowo... nawet zauważyłam, że kieruje mną chęć zemsty... której pewnie nie będę w stanie dokonać, ale więcej niż pewne jest to, że nie zapomnę... będę pamiętać piątkowy szok... Kiedy moje sprawy miały się lepiej znowu wszystko uległo drastycznej zmianie..."czytam" w ludzkich myślach, tzn. "wiem" co sobie o mnie myślą kiedy mnie widzą.. nawet jeśli widzą mnie pierwszy raz w swoim życiu.... Czuję się jakbym była w miejscu, w którym nie chce być... gdzieś gdzie jest mnóstwo ludzi... gdzie nie ma powietrza... czuję ogormny ciężar na duszy, umyśle i ciele.....nie mam sił by go unieść... zamknęłam się w sobie jeszcze bardziej... nie mam najmniejszej ochoty tego zmieniać... tym bardziej nie chce otwierać się przed mamą... wiem, że jak jej wypomnę to co mi zrobiła to albo nie zrozumie, albo mnie wyśmieje..... to jej normalne reakcje.... Czuję niesamowity ciężar w okolicach klatki piersiowej..... jakby powietrze było zbyt geste by móc nim oddychać.....jedyne na co mam ochotę to pozbyć się wszystkich ludzi dookoła mnie.... albo poprostu zniknąć... Nie umiem się otworzyć... uśmiechnąć... rozluźnić.... nie umiem zabrać się do roboty..... skupić.... Jedyne co bym w tej chwili chciała to móc klasnąć w dłonie i przenieść się do mojego osobistego raju gdzie nie ma ludzi.... gdzie mogę się położyć na powietrzu, w słoneczku i nie myśleć o niczym... poprostu się rozluźnić... ale nie mogę.... Jutro znowu szkoła... presja otoczenia....szara rzeczywistość, która coraz bardziej mnie przytłacza i dusi... Chce odlecieć do innego świata...

nobody_special : :
www.loris.prv.pl
26 kwietnia 2004, 18:53
a propos dyskryminacji, to powinnaś wiedzieć co myślę, po ostatniej wizycie. NIGDY NIKOGO SKREŚLAC NIE NALEŻY Z POWODU JEGO WYGLĄDU, WYZNANIA, KOLORU SKÓRY, KULTURY, CHOROBY CZY JĘZYKA!! PRZECIEŻ wszyscy jesteśmy TACY SAMI. Jeśli uważasz, że mama krzywdzi Cię w tym względzie POWIEDZ JEJ TO!!!!!!! masz do tego prawo, a ona ma obowiązek cię wysłuchać!!! I NIGDY, PRZENIGDY NIE MYŚL O SOBIE, ŻE JESTEŚ GORZA OD INNYCH!!! N I G D Y !!!!!!!!!!!
25 kwietnia 2004, 20:45
Skad ja znam to uczucie...? Tyle, że udaje mi sie nie zalamywac i nie ważyć kazdego słowa mojej mamy. To chyba zasługa mojej siostry. Ona sama najpierw przeżyla krytyki mamy, dlatego mnie probowala jakos tam do tego przygotowac. Szkoda, że Ty tez tak nie mialas. Wiem jedno, gdybym brala do siebie wszystkie jej słowa, to pewnie bym siedziala w samych dolach. Pomysl sobie z czego wynika takie zachowanie Twojej mamy? Moze nie chce, bys przeszla to co ona? Ja nie usprawiedliwiam naszych mam, ale wiem, że kiedy mama mnie krytykuje, że jestem za gruba i sie nie odchudzam, to musze jej odpowiedziec:\"a Ty sie nie odchudzasz?! tyle razy o tym gadalas i nie jestes chudsza!\". To jedyny sposob zeby choc troche zrozumiala co czuje. Wprawdzie takie historie sie czesto powtarzaja, ale my juz z Jolą tylko na siebie patrzytmy-> lekki usmiech....i rozumiemy sie bez słów. Po prostu GŁUPIE GADANIE!. Myśle, że nasze mamy \"chcą dla nas dobrze\", tylko że nie tędy droga.... Ściskam....i 3mam kciuki, bo wiem
25 kwietnia 2004, 19:13
Nie wiem co Ci napisać aby poprawić Ci humor. Najlepsza będzie rozmowa, oznacza to ze musimy się jak najszybcie spotakć obiecuje że to się stanie. :) :*
metal_fish
25 kwietnia 2004, 17:31
moje osobiste zdanie jest takie że powinnaś się zmobilizować i \'otworzyć\'. powiedz swojej matce jak sei z tym czujesz i co ci lezy \'na wątrobie\'. jesli nie możesz sie na to zdobyć to najpierw pogadaj z kims innym z kims przyjaznym...

Dodaj komentarz