Archiwum 13 grudnia 2004


gru 13 2004 Zmian Ciąg Dalszy...;(
Komentarze: 5

Ehh.... no i sprawa oficjalnie ZAKOŃCZONA... jestem wolna, ale pierrwszy raz w życiu jakoś mnie to nie cieszy :/ ... ale w związku też nie było dobrze... istaniał a zarazem go nie było... był jedynie w teorii, bo z praktyką to już problem... tak to jest jeśli facet jest dzieckiem i to na dodatek leniwym... jednak zerwanie nastąpiło szybko, bezboleśnie i jednogłośnie.... tutaj poraz kolejny utwierdzam się w opinii, iż szczęśliwa miłość nie istnieje :/ ..... bo skoro Ja kochała i On też... to dlaczego ten związek był jedną wielką bujdą?? komedią?? męczeństwem?? Albo faktycznie miłość (szczęśliwa) nie istnieje, albo ktoś tu nie kochał :/ ... nie wiem.... nie chce wiedzieć... nie chce znać odpowiedzi na żadne z tych pytań... jednak nadal mam MINInadzieję, że to istnieje :( ... nadzieja ta zanika z dnia na dzień, miesiąca na miesiąc, z roku na rok ... ale jeszcze jest.... niestety nie wiem na jak długo... Kutwa!!!! Kolejny facet na koncie... :/ .... ja pierdziele już przestaje mnie to bawić.... nie należe do tego typu dziewczyn, które szczycą się liczbą zdobytych facetów... nie należe do tych, które specjalnie zdobywają, ranią itd... akurat tym razem jestem ja zraniona... i w sumie wole to niż ranić... mam przynajmniej czyste sumienie... :/ .... teraz chce mieć spokój na jakiś czas (mówie to za każdym razem;]) musze odreagować.... przemyśleć... zaplanować... wiedzieć czego chce, co robić i jak działać by wreszcie uszczęśliwić i kogoś i siebie... niebawem nadejdzie Nowy Rok.. oby był lepszy od tego :/ ... Kuźwa... źle mi z tym co właśnie nastąpiło... pokładałam w tym wszystkim nadzieje, OGROMNE nadzieje... nadzieje, że istenie szczęśliwa miłość... pokładałam je przez kilka lat... i tu.... rozczarowanie.. :/ ...ehhh... nic... już kiedyś napisałam... co mnie nie zniszczy to mnie wzmocni... mam nadzieję, że sie nie złamie.... jeszcze sie trzymie...  jednak jestem troche wstrząśnięta, rozgoryczona... kuźwa boli i tyle... na szczęście mogło boleć o wiele bardziej... ja poprostu wiedziałam, że to nastąpi.... ten związek żył w agonii... powolnej... JA ten związek próbowałam utrzymać przy życiu.... ale uznałam, że to nie ma sensu... i przestałam się starać... wiedziałam, ze On nawet nie spróbuje odbudowac tego "związku", a niby kochał tak bardzo.... niby kochał tyle lat... ja chyba już w nic nie uwierze... po co??? .... Ehhh CiapuŚ wierze tylko w Twoje słowa.... dzięki Ci... Dziękuję Sani i Bratniej Duszyczce.... ehhh gdyby nie wy... nie miałabym na kogo przelać swych uczuć... nie miałabym dla kogo żyć... załamałabym się.... dzięki wam WIEM, ze od miłości ważniejsza jest przyjaźń.... ona jest trwalsza i prawdziwsza niż miłość... DoBrAnOc :*

nobody_special : :