Komentarze: 3
Urwanie głowy, obowiązki, szaleństwa i zmęczenie... wszystko w wyniku dwóch dni szkoły i dwóch wycieczek pod rząd... Kiedy wracaliśmy z Jury Krakowsko-Częstochowskiej mijaliśmy pola, pola, domki, pola.... I tak sobie pomyślałam, że fajnie byłoby mieć taki jeden domek na odludziu.... Mieszkać tam na stałe raczej bym nie chciała, bo potrzebuje ludzi do życia... ale chyba każdy z nas raz na jakiś czas ma ochotę się wyobcować... pobyć z samym sobą... odciąć się od świata... pomyśleć wyłącznie o sobie... i robić wszystko wyłącznie dla swojej przyjemności... Dlatego chciałabym mieć taki swój wyalienowany, malutki raj, w którym mogłabym przebywać raz na jakiś czas jeden, dwa lub kilka dni wtedy kiedy tego potrzebuję.... Wyjść w jakieś ogromne pole gdzie nie byłoby nikogo poza mną, położyć się w słoneczku, na czyściutkiej, zieloniutkiej i świeżutko ściętej trawce... i poprostu pomarzyć sobie... porozmyślac o sensie swojego życia... poukładać sobie wszystko by po powrocie nie robić nic chaotycznie... lub poprostu zasnąć... Przynajmniej raz w miesiącu chciałabym wyjechać do swojego słodkiego raju.... i siedzieć tam sobie.... mieć jakiegoś zwierzaka kompana, który nie zadręczałby mnie wiecznymi pytaniami co robiłaś? gdzie idziesz? co będziesz robić? czy zrobiłąś wszystko jak należy?... poprostu posiedziałby tam ze mną i nic nie mówił.... Chyba każdy z nas ma takie chwile kiedy tego potrzebuje.... Jednak wiem, że nie chciałabym się odciąć od świata na zawsze.. kocham ludzi, potrzebuję ich, uwielbiam z nimi przebywać i rozmawiać.... ale mimo to od czasu do czasu mam chęć się wyobcować... a wy??