Komentarze: 6
Oki doki.........wszystko co dobre szybko się kończy.....a więc już po warsztatach......Miałam nadzieję, że Axe powróci.....NO I JEST!!!!!!! :) Powróciło, chciało mi się ćwiczyć, jogować....to takie wspaniałe uczucie :) ....... W sobote po treningach o 22.00 mieliśmy wspaniałą imprezę w wynajętym klubie.......przypełzli tam wszyscy capoeiriści no i oczywiście BRAZYLIJCZYCY...:) Wszyscy się wspaniale bawili, każdy był miły dla każdego...wytworzyła się wpaniała atmosfera.......Wybawiłam się tam bardzo, że ledwo doszłam do domu....moje biedne nogi.....(wróciłam o 4.30 :P) Jedynym bóle dnia nastęonego było wstanie z łóżka na warsztaty......jakoś się wygrzebałam, ale trafił nam się trening z Nelsinhiem....co za ból.....dał takie tępo, że nawet nie mam siły pisać........Powoli wychodzą wszystkie zakwasy...... Może to zabrzmi głupio, ale lubie ten ból......wtedy wiem, że solidnie poćiwczyłam :) ........ Podsumowując......cholernie szkoda, że Brazylijczycy wyjeżdżają, zdecydoawnie wolę miec treningi z nimi.......to zupełnie coś innnego.....oni mają w sobie takie coś czego my Polacy nie mamy........są przepełnieni AXE, mimo codziennych trosk, zmęczenia po imprezie :P ....... mają chęć do ćwiczeń i potrafią ją przekazać innm........ dlatego pokładałam w tych warsztatach nadzieje, że powróci do mnie AXE......powróciło..... tylko na jak długo......mam nadzieję, że nie pozwolę ugasić sobie tej energii......i wytrwam......
Salve Capoeira!!!!!!!!!!!